25.04.23
„Jeśli za mało książek znasz - to ci wychodzi na twarz.” – Wojciech Młynarski ( 1941- 12017)
Za nami 29. Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, który przypada na 23. kwietnia. Jako pasjonatka czytania nie mogę pominąć milczeniem tego faktu. Zgodnie z powiedzeniem, że lepiej późno niż wcale dzisiejszy wpis poświęcam książkom i czytaniu.
„ Gdy nie mam nowych książek, wysycham jak pustynny obszar”- czytam w „ Pamiętniku poety” Kazimierza Wierzyńskiego i myślę sobie, że ja też tak mam. Nie mniej gdybym miała wskazać swoją ukochaną książkę byłabym w rozterce. Inaczej rzecz się miała z Tadeuszem Różewiczem, który w tomie zawierającym jego różne teksty „ Margines, ale…” wyznaje:
„ Moja ukochana książka to były „ Syzyfowe prace”, kiedy sam chodziłem do gimnazjum. Prus, Sienkiewicz, Żeromski. Ta trójca kształtowała naszą młodość. Naszą wyobraźnię, nasze serca, naszą inteligencję, nasz język i naszą miłość do ojczyzny”
Ciekawa jestem, jakie to lektury kształtują ducha i charakter dzisiejszej młodzieży? Czy młodzi znajdą w nich coś choćby zbliżonego do przesłania, które Prus kierował do ówczesnych młodych w „ Kronikach warszawskich”: „ Rozszerzaj wiedzę swoją we wszystkich kierunkach, nie ograniczając się do roli biernego obserwatora. Bądź badaczem krytycznym, nie tylko poznawaj, co się dzieje, ale sądź i oceniaj wartość zjawisk.” Moim zdaniem to przesłanie uniwersalne. Tak dla młodego jak i starszego pokolenia. Ale kto dziś czyta „ Kroniki warszawskie”? Co więcej, kto wie o ich istnieniu?
Natomiast ten, kto czyta Wojciecha Młynarskiego wie, że dzisiejsze motto pochodzi z utworu Mistrza pt.: ''Chirurgia plastyczna", diagnozującego stan umysłu niektórych ludzi:
„ Drogi rodaku z kolczykiem w uchu, Z łańcuchem dokoła szyjki, /…/ Bo przyznać musisz, słodki łobuzie, / Z gadżetów pełną chatą, / Że ładne wszystko masz - oprócz buzi! / Buzię masz ryjowatą...” – i radzę się owym rodakom nie obrażać, bo Mistrz wie o czym mówi. Najpierw podaje przyczyny tego stanu rzeczy:
„ Jeśli za mało książek znasz - to ci wychodzi na twarz. Gdy nie wiesz, kim był J.S. Bach - to spłaszcza ci czółka dach. Nieznany ci Edypa los - to deformuje ci nos. Gdy nie wiesz, co to savoir-vivre - żuchwę masz grubą, aż dziw!”, by za chwilę jak na Mistrza przystało, podać pomocną dłoń choć poprzedzoną dygresją:
„Owe przykłady można by mnożyć, / Proszę szanownych pań, panów, / I całkiem długą listę utworzyć/ Zdeformowanych organów. /Niech więc rodakom sprawa ma służy, / Tu się nie trzeba lenić: / Znam dwóch chirurgów plastycznych, którzy / Mogą ten stan odmienić! / Dwójka chirurgów jest w stanie / Zmienić wam twarz, bez wątpienia:/ Myślenie i Oczytanie.../ I tak przez trzy pokolenia!”
Bohumił Hrabal czeski pisarz z pewnością nie musiał korzystać z „ dwójki chirurgów”. W książce „ Drybling Hidegkutiego” dzieli się doświadczeniem czytelniczym, które przyznaję, zrobiło na mnie duże wrażenie:
„Gargantua i Pantagruel” ta renesansowa biblia Rabelaisa to mój drugi uniwersytet. Moja Magna Charta Libertatum ( czyli Wielka Karta Swobód lub Wielka Karta Wolności)” – punktuje czeski pisarz. Szacun Panie Hrabal! Wstyd się przyznać, ale już trzy razy podchodziłam do tegoż arcydzieła i za każdym razem ponosiłam czytelniczą porażkę. Zapowiadało się wspaniale, bo w dedykacji Rabelais napisał: „ Śmiech to najlepsze lekarstwo na zgryzotę co sercu dopieka. Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami.” Cóż, nie wykluczam, że ze śmiechem podejdę po raz czwarty do arcydzieła. A potem, piąty, szósty...
Hrabal powiedział też, że „ Kanoniczną księgę Cnoty” Lao-Tsy oraz „Sklepy cynamonowe” Schultza czyta każdego roku ponieważ „To moje doroczne Święto wiosny i to z kwietniowym gromem.”
Jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie ilość i różnorodność przeczytanych książek przez Wisławę Szymborską, której jestem fanką. Po przeczytaniu 848. stron „ Lektur nadobowiązkowych” byłam zachwycona. Wisława czytała wszystko. Od poradników, leksykonów, encyklopedii, słowników, kalendarzy, biografii, obejmujących ludzi i wydarzenia z każdej epoki przez książki ze świata zwierząt i roślin a i to nie wszystko. Bo jak napisałam czytała wszystko. Szacun Pani Wisławo do nieskończoności!
Kończę żartem wyczytanym w najnowszej książce Ryszarda Koziołka pt. „Czytać, więcej czytać”: Na Krupówkach do góralki sprzedającej sery podchodzi turysta.
- Czy te oscypki są z owczego mleka?
– Przeca je luty, łowce w lutym mlyka nie dajom.
– A niby skąd ja to mam wiedzieć?
– Trza cytać, panocku, dużo cytać.