18.07.23
„ Tak być musi! – najokrutniejszy przymus. Tak być musiało! – najlepsze pocieszenie.” Maria von Ebner – Eschenbach ( 1830- 1916)
Zgadzam się ze słowami austriackiej pisarki, uchodzącej za jedną z największych pisarek niemieckojęzycznych końca XIX wieku. Także znakomitej aforystki czego dowodem dzisiejsze motto. „ Tak być musiało” z pewnością jest pocieszającą frazą w obliczu porażki poniesionej po heroicznym boju o wymarzony cel. Chętnie wpisuję ją na listę osobistych „pocieszek”.
Ciekawi mnie, jak pocieszają się przegrani w tegorocznym Wimbledonie, najstarszym i najbardziej prestiżowym turnieju wielkoszlemowym. Zwłaszcza bardzo sympatyczna Tunezyjka Ons Jabeur, która przegrała finał z dużo niżej notowaną, bo 42. Czeszką Markétą Vondroušovą. Porażkę Ons skomentowałabym, że to …heca prosto z pieca. Natomiast porażkę Huberta Hurkacza w półfinale z Novakiem Djokovicem podsumuję słowami Toma Petersa. Ten amerykański pisarz, praktyk, autor bestsellerów z zakresu zarządzania uważał, że należy: „ Nagradzać wybitne porażki! Karać za małe sukcesy!”. Zatem posypały się komplementy pod adresem Huberta od Novaka, komentatorów tenisowych i kibiców. Tak to jest z wybitnymi porażkami.
Na pewno nie muszą pocieszać się polskie siatkarki, które pod wodzą włoskiego trenera Stefano Lavariniego wygrały z Amerykankami mecz o brązowy medal w Lidze Narodów. Co warto podkreślić, jest to pierwszy medal w kobiecej siatkówce od …55 lat tj. od olimpiady w Meksyku! Brawo Dziewczyny! Brawo Stefano! A propos. „ Gdyby usłyszał w telewizji, że nazajutrz cały dzień będzie lał deszcz, zdołałby to powiedzieć w taki sposób, że w ogóle by cię to nie zmartwiło, a wywołało uśmiech na twarzy. Stefano ma niezwykły dar roztaczania wokół siebie pozytywnej energii” – powiedział jego przyjaciel , również trener Giovanni Guidetti.
A propos deszczu, który miałby lać przez cały dzień albo i dłużej, to ja bardzo proszę. Niechby nawet „ deszcz rozśpiewał się na całe gardło” – jak podczas pewnej młodzieńczej, nocnej wyprawy Aleksandra Maliszewskiego, którą pisarz ciepło wspomina w swojej książce „ U brzegu mojej Wisły”. Niechby sobie „ deszcz padał, padał i padał. Mżyło – dżdżyło- kapało- chlupało – lało jak z cebra – i zwyczajnie padało”- jak podczas pierwszego lata na kurzej farmie u stóp Gór Olimpijskich, opisanego z humorem przez amerykańską pisarkę Betty MacDonald w książce „ Jajo i ja”. Po upalnej pierwszej połowie lipca przydałby się taki deszcz, prawda?
„ Na wschodzie lekkie mżawki spod nogawki” – komentował lipcową pogodę Stefan Friedmann w „ Dziełach żebranych” wydanych 26.lat temu. A jaki jeszcze pogodowo był lipiec w tamtym czasie? Otóż, były: „ Chmury znad Armenii, wiatry z Podola i grzmoty z Nienacka. Ogólne oziębienie polodowe. I w konsekwencji – gronkowiec. Złocisty. W kryształowym wazonie, stoi na fortepianie, siejąc smutek i ból.” Innymi słowy ówczesna pogodowa porażka.
A dziś? Dziś też mamy pogodową porażkę. Smutek i ból sieją nie tylko pomiary średniej temperatury na świecie. 3 lipca pierwszy raz w historii pomiarów średnia temperatura na świecie przekroczyła 17 stopni Celsjusza. „ Jest to średnia z pomiarów dokonanych przez tysiące czujników rozmieszczonych od Sahary przez Patagonię po biegun południowy. Wiele wskazuje, że tegoroczny lipiec będzie najgorętszym miesiącem od …125 tysięcy lat[…]”- czytam w Tygodniku Powszechnym z 16 lipca w artykule „ Przyszłość jest gorąca”. Czytam dalej, że: „ 50 mln mieszkańców wschodniej Afryki już dziś głód zagląda w oczy”. I to dopiero jest porażka ludzkości, która tym samym przekroczyła niestety granicę, której sama sobie obiecała nie przekroczyć. A jak mawiał Samuel Beckett: „ Ludzkość to my, czy nam się to podoba czy nie.” Wobec takiej porażki nie działają żadne pocieszki. Traci moc nawet aforyzm z dzisiejszego motta: „ Tak musiało być”, bo właśnie Tak nie musiało być!!! Pozostaje jednak nadzieja, która przecież nic nie kosztuje, a pozwala przeżyć mimo spełniającego się czarnego scenariusza. Nadzieja, że być może „ wystarczy mała, malutka iskierka[…], a świat zacznie się zmieniać”. Na lepsze. W końcu „ Olśnienie rodzi się czasem wśród najciemniejszej nocy”- jak napisała w Błyskach Julia Hartwig. I tu stawiam kropkę, bo jakby co, kropkę zawsze łatwo przerobić na przecinek.
Uśmiechnij się! (mimo wszystko)
Babcia ogląda wakacyjne zdjęcia wnuczki znad morza:
- Ech, gdybym ja w młodości mogła nosić taki strój kąpielowy, to miałabyś takiego dziadka, że ho, ho…
Letnik pyta gospodarza:
- Czy macie tu jakiś pokój z bieżącą wodą?
- Był w tamtym roku, ale już naprawiliśmy dach…