Blog autorski
Jolanty Szwalbe

Niedziela, Grudzień 8, 2024, 22:48 | Brak komentarzy »

8.12.24

„ Zwykle w granicach tego właśnie czasu, /kiedy się zjawia siwy Grudzień, z lasu /przychodzą do nas jodły ze świerkami, / a w kuchni pachnie „ Delikatesami (…)” – Ludwik Jerzy Kern ( 1920-2010)

Tak, to już ten czas, w którym z każdym dniem coraz bardziej czuje się przedświąteczną gorączkę rozpoczętą dokładnie pierwszego grudnia przez media a podkręcaną skutecznie przez reklamodawców. Klimat świąteczny zagościł niemal wszędzie dzięki kiermaszom, wystrojonym ulicom, placom i wystawom sklepowym. Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe cudnie prezentują się choinki pięknie ubrane i mieniące się od lampek. Dla tych, którzy jeszcze nie ubrali swoich świątecznych drzewek, przypomnę słowa afroamerykańskiej poetki Mai Angelou: „ Wiele można powiedzieć o człowieku na podstawie tego, jak traktuje trzy rzeczy: deszczowy dzień, zagubiony bagaż i ..poplątane światła choinkowe”.

A co można powiedzieć o człowieku na podstawie tego w co ubierze swoją choinkę? Na przykład wyobraźmy sobie taką jedną, na której ktoś zawiesił na jej wierzchołku gwiazdę, a niżej na każdej kolejnej gałązce zawiesza: „ tutaj anioły,/ tu świeczka, tu ptak wesoły, / tu kula, tu srebrne sploty,/ tu świeczka, tu łańcuch złoty, / tu bombka błyszcząca taka, / tu gniazdko z miejscem dla ptaka, / tu świeczka, tu buldeneżyk, / tu śmieszny z bibułki jeżyk, / tu gwiazdka, tu kukułeczka / tu cukiereczek, jabłuszko, świeczka, / tu śliczne serce całe z piernika, / tutaj pajacyk, co nóżką fika, / tu księżyc niby rogalik kręty, / a w dole miejsce na prezenty.”Hmm… Co to jest buldeneżyk? Też nie wiedziałam, że to kalina koralowa. Natomiast człowiekiem, który tak pięknie i nie po dzisiejszemu ubrał choinkę mógł być tylko poeta i też niedzisiejszy. Tak, to autor dzisiejszego motta Ludwik Jerzy Kern, który na temat choinki ma jeszcze coś do powiedzenia. Ale to za chwilę. Póki co: Góral do górala: - Wiesz, dlaczego choinka nie jest głodna? - ??? – Bo jodła.

Co do prawdziwej jodły to w starożytności była ona symbolem odrodzenia i życia, bo jej igły są wiecznie zielone. Podobnie jak sosny, do której Leopold Staff odwołał się, kiedy napisał: „ Lata jak chmury płyną, lecz nadzieja/ Moja zielona jest wiecznie jak sosna./ Cienie wieczoru dłużą się koło mnie,/ Lecz w sercu moim jest wiosna”. Napisałam o nadziei, bo przecież Święta Bożego Narodzenia a po nich Nowy Rok to właśnie czas nadziei, której sobie będziemy kolejny raz życzyć. A może tym razem życzyć naszym bliskim nadziei wiecznie zielonej jak sosna i jodła?

Co zaś do prezentów to okazuje się, że nie tylko dzieci piszą listy do św. Mikołaja. Przykład? Proszę bardzo: „ Drogi Mikołaju! W tym roku chciałabym dostać wypasione, tłuste konto bankowe z okrągłą sumką i szczupłą sylwetkę. I proszę – nie pomyl tych dwóch życzeń tak jak w zeszłym roku!” Co do pomysłu na prezent dla wnuków to trzeba jednak dobrze go przemyśleć. Nie idźmy na łatwiznę, bądźmy odpowiedzialni za dobre imię św. Mikołaja, żeby później nie było tak jak w tym dowcipie: „ - I jak tam zięciu, spodobały się wnuczkowi zabawki? – Mama da spokój…wszystkie prezenty rozwalił. I samochodziki, i czołg, i choinkę, i wszystkie bombki…- I prezent ode mnie też? – Nie, młotek od mamusi jest cały.”

Wracam do choinki – rzecz jasna nie rozwalonej, tylko ściętej w lesie. Jeśli  ktoś wciąż waha się między kupnem żywej a sztucznej możliwe, że pomoże mu w wyborze taki oto monolog samej zainteresowanej: „ I oto znowu w kącie ustawiono mnie . / Za co ? Za karę chyba taka sama tkwię / W lesie spokojnie żyłam przy wysokich przodkach. / Tam choinki by nigdy taki wstyd nie spotkał. / Wygląd mam jak ta dama strojna i pobożna. / I co z tego jak zaszumieć uczciwie nie można. /…/”- a monologowi  choinki przysłuchiwał się Ludwik Jerzy Kern.

 „ Szczęśliwy, szczęśliwy dniu, który potrafisz nas przenieść w czasy dzieciństwa, który potrafisz przypomnieć staremu radość młodości” - napisał Karol Dickens w „ Klubie Pickwicka” o Bożym Narodzeniu, na które jedni czekają z radością, a inni ze stresem.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

Dwaj Żydzi zwiedzają Watykan. Podziwiają przepych i bogactwo. Jeden mówi: – Popatrz, a zaczynali od stajenki…    


środa, Listopad 20, 2024, 18:22 | 1 Komentarz »

18.11.24

„ Coś takiego co roku się dzieje, że na jesień, na jesień smutnieję.”- Ludwik Jerzy Kern (1920-2010)

Jak wiadomo w drugiej połowie listopada dzień staje się coraz krótszy, za to wieczory coraz dłuższe. Słońce, które czeski pisarz Ota Pavel nazywał „ żółtą pigułką od niebiańskich psychiatrów, która rozpędza smutek i wytwarza różowy nastrój” z każdym kolejnym dniem skraca nam czas – o ile w ogóle jest dostępne - do kilku godzin, kiedy to możemy otulić się nim niczym ciepłą kołderką. Myślę, że nie tylko autor dzisiejszego motta ( z „Ballady listopadowej”) na jesień smutniał, choć nawet nie miał takiego zamiaru. Co zatem robił by pozbyć się smutku? Różne rzeczy np. gwizdał, ale „ jakieś smutne to całe gwizdanie”, udał się do wróżki „ Ach rozwesel, rozwesel mnie wróżko!”, co też nie pomogło. Ostatecznie doszedł do wniosku, że jedno mu tylko pomoże „ mianowicie – mój wierny pies./ Wezmę w rękę kawałek kości / i zawołam „ Szukaj wesołości”…/ I uśmieję się wreszcie do łez.” – co oczywiście jest dobrą wiadomością dla właścicieli psów. Kto zaś psa nie posiada niech szuka wesołości np. u… sąsiada. I wcale nie jest to żart. Na przykład polski podróżnik Olgierd Budrewicz przyznał, że „ Dobrze, że akurat Kobuszewski mieszka niedaleko nas, więc jak mi jest smutno, to wychodzę na ulicę i czekam, kiedy wyjdzie.”

Na deszczowe popołudnia i wieczory, jakie jeszcze nas czekają, przypominamy ambitne hasło: „ Bądź słoneczny przynajmniej wśród bliskich”. Z jesienną chandrą trzeba walczyć.”- czytam w archiwalnym numerze „Przekroju” sprzed …44 lat! Jak walczyć z chandrą i to nie tylko jesienno-zimową?  Na pewno „ Nie z zemsty i nie z nienawiści/ Lecz jak huragan strąca strzępy liści / By wiosna nową wzrosła latoroślą/ Walczyć z uciechą, o, walczyć z radością.”- radził Leopold Staff. Zadanie trudne, ale przecież nie niemożliwe.

 „ Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą”- mawiał św. Augustyn. A dopóki potrafimy się śmiać dopóty jest nadzieja, że damy radę nie tylko chandrze. Najważniejsze to „ Nie rozsypać się, nie spaść, tylko po troszeczku, po troszeczku w górę, w górę. – Wio, Bury, do góry – krzyczał zbójnik Bury, gdy wieszano go w Żywcu na rynku. Powtarzałem to sobie dla kurażu (…)”- napisał polski etnograf Antoni Kroh w „ Anioł śmierci z kilku stron”.

Szukajmy też pogodnej i wesołej lektury na długie wieczory.  Co prawda Julian Tuwim przyznał, że: „ Mam takie dni sentymentalne, / Gdy w smutku miło mi jak dziecku, / Czytam Dickensa, Woltera Scotta / I czuję się po staroświecku.” Co prawda nie wiem co dokładnie Dickensa czytał Tuwim, ale ja bardzo polecam ,„ Klub Pickwicka”. Gwarantuję, że podczas czytania tejże lektury wszelkie smutki będą omijać z daleka czytelniczkę/czytelnika. Wiem, bo sama tego doświadczyłam.  

Starajmy się też wybierać filmy komediowe choć ten wybór może okazać się dziś jeszcze trudniejszy niż można przypuszczać. W kinach i w telewizji bowiem przeważają horrory. Co więcej, najbardziej kasowym hitem roku w kinach na całym niemal świecie został okrzyknięty pewien horror, podczas którego ludzie mdleją ze strachu i wychodzą z kina. O tempora, o mores! (łac. „O czasy, o obyczaje!”).

Na szczęście chandra wiecznie trwać nie może. Dlaczego? Bo „ Wszystko mija. Nawet najdłuższa żmija”- przekonywał Stanisław Jerzy Lec w jednej z tysiąca nieuczesanych myśli. Więc póki co starajmy się praktykować maksymę wymyśloną przez poetkę Joannę Kulmową: „ Gdy ktoś się smutku pozbyć nie może niech będzie chociaż w dobrym humorze”.

Kto wierzy w duszę może za Magdaleną Czapińską min. poetką i autorką tekstów piosenek powtarzać dla kurażu:  „ Niby wszystko takie jasne, a tak ciemno, / Że powtarzać sobie muszę – nie jest źle/ A ty, duszo na ramieniu, trzymaj ze mną/ Gdy się gubię, kiedy wątpię – pilnuj mnie./…/Trzymaj mnie!”

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

W przychodni rejonowej:

- Gdzie pana boli?

- O, tutaj.

- To nie nasz rejon.

I jeszcze:

Na uroczystym przyjęciu facet już trzeci raz wraca z bufetu z kopiastym talerzem. Żona w końcu nie wytrzymuje:

 – Nie wstyd ci? Co sobie ludzie pomyślą?

 – Nic, mówię im, że to dla ciebie…  

 


środa, Październik 30, 2024, 18:43 | Brak komentarzy »

30.10.24

W niebie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal.”- Andrzej Mogielnicki ( 1948)

Właściwie dlaczego nie wyobrazić sobie, że to balowe dzisiaj jest Dniem Wszystkich Świętych czyli 1.listopada? Dzisiejsze motto to oczywiście cytat z piosenki Budki Suflera, do której muzykę skomponował nie żyjący już od czterech lat wybitny kompozytor Romuald Lipko.

„ Nic nie może przecież wiecznie trwać. Co zesłał los trzeba będzie stracić”- to z kolei przebój, który śpiewała Anna Jantar do tekstu także Mogielnickiego i muzyki Lipko. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami zwłaszcza w odniesieniu do życia człowieka. O piosence zaś trudno nie myśleć jako proroczej. Za każdym razem, kiedy ją słyszę z jeziora mej pamięci wyłania się dzień (14. 03.1980), w którym piosenkarka ginie wraz z pasażerami i załogą w katastrofie samolotu lecącego do Nowego Jorku w pobliżu lotniska Okęcie. Miała 29 lat.

Wszyscy święci balują w niebie. Złoty sypie się kurz…” – śpiewa Krzysztof Cugowski. A co w takim razie z naszymi zmarłymi?  „ Ilu tych, których znałam (jeśli naprawdę ich znałam)/ mężczyzn, kobiet  /( jeśli ten podział pozostaje w mocy) / przestąpiło ten próg/ ( jeśli to próg)/ przebiegło przez ten most / ( jeśli nazwać to mostem)/ (…) znalazło się na drugim brzegu/ ( jeśli znalazło się  / a drugi brzeg istnieje) - / Nie dana mi jest pewność  / ich dalszego losu.” – napisała Wisława Szymborska i nic tu więcej rozumnego powiedzieć się nie da. Za to można puścić wodze wyobraźni, co do dalszych losów naszych zmarłych i własnego. Bo przecież któregoś dnia skończy się i nasza ziemska wędrówka, a jak powiedział Vladimir Nabokov:

 „ Życie jest wielką niespodzianką. Nie widzę powodu by śmierć nie miała być jeszcze większą niespodzianką.”

Zatem popuśćmy wodze wyobraźni. Wszak „ Życie bez wyobraźni – to koszmar, a śmierć bez niej – to tragedia”- napisał w liście …z Nieba, na jakimś wzgórzu, w styczniu 2000 roku Piotr Skrzynecki do Jana Nowickiego na Ziemi. Wszystkie listy zamieszczał co tydzień przez niemal cztery lata najpierw „ Przekrój” a potem ukazała się książka „ Dwaj panowie”. Autor tych listów Jan Nowicki wymyślił taką formułę łączności ze zmarłym przyjacielem. Zrobił to z  dużym poczuciem humoru dzięki czemu listy, które „słali” do siebie dwaj panowie, czytałam z uśmiechem. Pierwszy rozpoczynają takie słowa: „ Kochany Panie Piotrze, moim zdaniem , w naszym odchodzeniu na tak zwane „zawsze” trudno dopatrzeć się czegoś naprawdę dramatycznego. Oryginalne to też nie jest, skoro tylu przed nami i tylu po nas”. Zgadza się. Bo czy nie jest tak jak napisał Mariusz Parlicki: „ A kiedy mnie już nie będzie, / to wszystko będzie, jak dawniej, / czasami smutniej i ciemniej, / czasami jaśniej zabawniej.(…)”.

W zupełnie innym nastroju, bo ze łzą w oku czytałam „ Listy do Jerzego” czyli listy Marii Kuncewiczowej do zmarłego męża Jerzego. Bardzo wzruszające i poruszające. Obie książki bardzo polecam.

„ Pisujemy listy do najdroższych naszych zmarłych (…) aby – na moment czasu pisania – wezwać ich „stamtąd” – tutaj; przywrócić, umiejscowić wśród naszych sprzętów i widoków, rzeczy dotykalnych i przez nich dotykanych. Przelotnie unieważnić ich śmierć.”- napisał Stanisław Balbus w posłowiu do „ Listów do Miłosza”. Kto tym razem jest nadawcą listów do zmarłego wielkiego Poety? Jego przyjaciel Jerzy Illg, min. filolog i publicysta. Ale tej książki przyznam jeszcze nie przeczytałam.

„ Wszyscy święci balują w niebie. Złoty sypie się kurz…”  Kto wierzy w nieśmiertelną duszę może liczyć na dalsze istnienie, może nawet i na ten bal z wszystkimi świętymi w niebie. Wodze wyobraźni popuścił także Jan Fudala min. poeta piszący gwarą, satyryk i malarz, przedstawiając dalsze losy …duszy prof. ks. Józefa Tischnera, którego dobrze znał i podziwiał: „ Kiedy pomarł, na dwudziestu chmurkach, już czekały na niego ceperskie i góralskie duszyczki. Biegły do Profesora, jak pszczoły do ula we wszystkich pasiekach św. Ambrożego. Na wyścigi, która dusza tylko mogła, chwytała księdza, bo miała pewność, że z nim do nieba na pewno się dostanie. Któżby nie chciał z Profesorem tam wędrować” – czytam w „ Kto się cieszy, ten nie grzeszy”, niewielkiej objętościowo powieści  z pogranicza fikcji i literatury faktu.

„ Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono”- napisała Wisława Szymborska w jednym z wierszy i „ Tyle jest warte nasze życie, ile ludzie odczują gdy nas zabraknie”- powiedział w jednym z wywiadów Krzysztof Zanussi.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

- Mamo, gdzie jest teraz babcia?                                            

 – Babcia jest w niebie – mówi smutno mama – spadła z dziesiątego piętra.               

– Aż tak wysoko się odbiła?!

I jeszcze:                                                                                                              

– A widzisz Stefan?! A jednak możesz wyglądać jak porządny człowiek! W garniturze, krawacie, czystych butach, nie śmierdzieć dymem papierosowym ani tanią wódką…                                                                                                               Ale Stefan jej nie słyszał. Spokojnie leżał sobie w trumnie…


Niedziela, Październik 20, 2024, 22:14 | Brak komentarzy »

19.10.24

"Trzeba się czasem zamyśleć i pobyć w ciszy"- Urszula Kozioł (1931)

Trzeba też koniecznie pobyć w ciszy z „ Raptularzem” Urszuli Kozioł, za który 93. letnia Poetka otrzymała Nagrodę Nike. Potwierdza się tym samym, że dopóki człowiek żyje wszystko jest możliwe. No, prawie wszystko.

Chcę dziś napisać o ciszy, którą bardzo lubię, ale nie ukrywam, że temat ten podsunęła mi wypowiedź Poetki stanowiąca dzisiejsze motto. Słowa te wypowiedziała ze sceny podczas gali wręczenia nagrody NIKE w warszawskiej Bibliotece Uniwersyteckiej, odbierając pamiątkowe Złote Pióro. Zatem do rzeczy.

„ Sza, cicho sza czas na ciszę,/…/ Sza, cicho sza, zbliż się do niej,/…/ Kończ, po co ten ciągły hałas, / Sam zdwoić go wciąż się starasz,/ Tak Cię uczyli od lat,/ Tylko krzykiem zdobywa się świat,/ A to nie tak, nie tak!”- śpiewa Krzysztof Cugowski do tekstu Andrzeja Mogielnickiego. Też jestem zdania, że nie tak.

Wygląda na to, że w dzisiejszym bardzo hałaśliwym świecie człowiek ma kłopot z ciszą. Świadczy o tym chociażby hałaśliwe zachowanie niektórych ludzi w miejscach, gdzie ono nie przystoi. Choćby w lesie czy w górach, o autobusach i tramwajach nawet nie wspominam. Nieustanne bombardowanie od rana do wieczora informacjami i dźwiękami z radia, telewizji czy też telefonów komórkowych sprawia, że cisza staje się dla człowieka, a zwłaszcza dla młodego pokolenia czymś nieznanym, a nawet wzbudzającym strach.

Jest też tak, że choć większość ludzi ma dość tego medialnego szumu, tego „ huku i jazgotu” – jak napisał Jonasz Kofta, to z drugiej strony myśli, że „ gdy cicho, to źle i głupio nam, / jakby się zepsuł życia niezawodny motor, / coś nie w porządku, jakbyś był już nie ten sam./ Cisza zagłusza, sam już nie wiesz, jaki jesteś, /więc szybko włączasz wszystko, co pod ręką masz.” Dziś człowiek ma dużo pod ręką by zagłuszyć ciszę. Na przykład słuchawki, które zakłada na uszy podczas marszu z kijkami, czy jazdy na rowerze lub na elektrycznej hulajnodze. Byle tylko nie przebywać w ciszy ze swoimi myślami i emocjami.

Tymczasem to „ W ciszy twoje serce znajdzie odpowiedzi, których rozum znaleźć nie potrafi” – przekonywał Phil Bosmans. „ Cisza - niekiedy tylko pająk siatką wzruszy,/ Lub przed oknem topolę wietrzyk pomuskuje;/ Och! jak lekko oddychać, słodko marzyć duszy -/ Tu mi gwar, tu mi uśmiech myśli nie krępuje.” – wyznał w wierszu Samotność Cyprian Kamil Norwid.

Sza, cicho sza czas na ciszę… „Bo gdy się milczy, milczy, milczy,/ to apetyt rośnie wilczy/ na poezję, co być może drzemie w nas”- zapewnia Grzegorz Turnau, z czym zapewne zgodziłaby się Urszula Kozioł. A czy wiemy, że „ Między ciszą a ciszą sprawy się kołyszą / Czasem trwają w bezruchu, klepią się po brzuchu / Ale czasem i one / Lecą jak szalone / Wystrzelają w przestworza / I spadają do morza.”?  Przyznam, że ja nie wiedziałam, ale dzięki Grzegorzowi Turnau już wiem.   

Sza, cicho sza czas na ciszę… Dlaczego jeszcze?  Ponieważ  „ Największe cuda powstają w ciszy”- przekonywał z kolei Wilhelm Raabe. A dziś potrzeba nie jednego cudu by wróciły czasy nadziei. Jak bowiem powiedziała białoruska pisarka, noblistka Swietłana Aleksijewicz „ Żyjemy w świecie, w którym czasy nadziei zostały zastąpione czasami strachu”.  

Cisza trafiła też do mądrości ludowych czyli przysłów. Na przykład „ Baba w progi cisza w nogi” Hmm…Czy też „ Cicha woda brzegi rwie”. Mówimy tak o kimś kto jest z pozoru cichy, spokojny a nawet nieśmiały. Ale to właśnie pozory, bo w rzeczywistości jest energiczny, hałaśliwy i towarzyski. Innymi słowy „Cicha woda brzegi rwie,/ Nie wiesz nawet jak i gdzie./ Nie zdążysz nawet zabezpieczyć się, / Bo nie zna nikt metody,/ By się ustrzec cichej wody./ Cicha woda brzegi rwie,/ W jaki sposób? kto to wie,/ Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:/ Cicha woda brzegi rwie.” – napisał Ludwik Jerzy Kern.

Jest też cisza nocna, która obowiązuje u nas od 22.00 do 6 rano. Jest cisza przed burzą czyli pozorny spokój, po którym jednak możemy spodziewać się jakiejś awantury lub innych nieprzyjemnych sytuacji. I jest cisza jak makiem zasiał czyli całkowita i absolutna cisza. A już niedługo będziemy śpiewać powstałą w XIX wieku w Austrii kolędę „ Cicha noc, święta noc”. Ciekawe czy powstawała w ciszy.

Mnie z kolei przypomniał się taki wierszyk z dzieciństwa, po którym nie wypada mi już napisać nic więcej: „ Cisza na morzu, wicher dmie,/ Za chwilę bałwan odezwie się, / A tym bałwanem będzie ten, / Co właśnie odezwie się.”

Uśmiechnij się!( mimo wszystko)

- Wieczorem, gdy będzie pan kładł się do snu, proszę zostawić za drzwiami wszystkie swoje smutki i problemy – radzi psychoterapeuta swemu pacjentowi      – I myśli pan, że żona i teściowa zgodzą się spać na klatce schodowej?


Poniedziałek, Wrzesień 30, 2024, 12:03 | Brak komentarzy »

29.09.24

„ Cokolwiek się wokół Ciebie wydarzy, nigdy nie trać nadziei”- Dalajlama XIV ( 1935)

Dzisiejsze motto nie mogło być inne biorąc pod uwagę to, co ostatnio się wydarzyło. Przede wszystkim powódź na południu Polski podczas której „ Połamało się wszystko, strzaskało/  Rozum, myśli i dusza, i ciało”- jak napisał  w wierszu „Pieśń” Leopold Staff, który jednak zakończył go optymistycznie: „ Odwróciła się ogromna karta/…/ Napiszemy wiec nową, do czarta!/ Mam dość smutków!  Mam dość żałości! / Pan Bóg także świat stworzył z nicości!”                                                                                                          

Oby tylko powodzianie i każdy komu się wszystko w życiu „połamało, strzaskało” nigdy nie utracił nadziei, która paraliżuje wątpliwości i unicestwia przygnębienie. A co najważniejsze mobilizuje do walki. „Walczyć! Nie w zemście i nie w nienawiści,/ Lecz jak huragan zrywa strzępy liści, / By wiosna nową wzrosła latorością! / Walczyć z uciechą, o, walczyć z radością, /…/ Nad własnym bólem ulatać mogilnym: / Jak dobrze cierpieć, kiedy jest się silnym! /…/ Nie bacząc, klęska-li czy triumf czeka, / Uwierzyć w życie, w los, w siebie, w człowieka!/ O, jakże rosną w walce siły męstwa! / Ileż klęsk bardziej płodnych od zwycięstwa!” – to kolejny, ale nie ostatni cytat z cudownego poety- mędrca Leopolda Staffa.                                                                                                   

Oto następny jego wiersz „ Zdybiec” jakże pasujący do dzisiejszych czasów. Ale najpierw skąd taki tytuł? Już w pierwszym wersie czytam „ Ja nazywam się Zdybiec, bo mnie szczęście zdybało, / Bo mnie szczęście spotkało, że mi Pan Bóg dał ciało” – ale też „dał duszę / I że duszą tą smucić i radować się muszę”. Dlaczego smucić się musi Zdybiec? Czytając dalej nie mogę nie myśleć o tych wszystkich, których los ciężko doświadcza/ doświadczył, w tym polskich powodzian: „ smucić się muszę, czując rosę u powiek, / Że jest boleść na ziemi, że na ziemi jest człowiek, / Człowiek , co cierpi we dnie i rozpacza w nocy, / I boleje, łzy leje i wygląda pomocy. / Więc nie mogę do niego z duszą, z sercem nie przybiec, / Bo mnie szczęście zdybało i nazywam się Zdybiec”. I ruszyli na pomoc powodzianom prawdziwi Zdybce ( Zdybowie?) w realu. Nie tylko z sercem i duszą ale też z wpłatami na specjalne konta, z sms-ami czy też darami. Tysiące Zdybców a każdy pomaga/ł w miarę swoich możliwości.                                                                 

A propos serca. Niestety byli, są i zapewne będą ludzie, którzy go nie mają. To ci, co krzywdzą bliźniego bez potrzeby, bez powodu. O nich również napisał wiersz Leopold Staff: „ Wychudły, blady, znędzniały, / Zwierzęcy wzrok ma i szczękę. / - Człowiecze twardszy od skały, / Tyś na bliźniego wzniósł rękę? / Przestępca, zbrodniarz, morderca, / Co powiesz dla swej obrony? / Mów, co tu masz zamiast serca? / „ Co mam? Kartofel skradziony”                                        

Kończę ostatnim cytatem tym razem z „Orędzia” Leopolda Staffa, który doskonale wiedział jakich słów potrzeba, by człowiek nie tracił nadziei, cokolwiek się wokół niego wydarzy. Poeta robił to po mistrzowsku: „ I niechaj piękne będzie, czego nie ma, / Albowiem wszystko może jeszcze być / Dla władnych duchem i dłońmi obiema./Wiosną wywodzi gleba czarnoziema,/ O czem nie mogła martwa zima śnić.”

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

- Żyjesz? Słyszałem, żeś umarł.                                                                                

 – No, i popatrz jaki z ciebie przyjaciel. Słyszałeś żem umarł, a na pogrzeb nie przyjechałeś.


Wtorek, Wrzesień 10, 2024, 16:38 | Brak komentarzy »

9.09.24

Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem”- Gabriel Garcia Marquez ( 1927- 2014)

W niedzielę zakończyły się XVII Igrzyska Paraolimpijskie w Paryżu 2024. Polscy paraolimpijczycy spisali się znakomicie zdobywając aż 23 medale, w tym 8 złotych, 6 srebrnych i 9 brązowych. Szkoda tylko, że dziennikarze sportowi tak cichutko przeszli obok tego medalowego sukcesu paraolimpijczyków, skąpiąc zarówno komentarzy jak i wywiadów z medalistami. Premie pieniężne też dużo niższe niż dla medalistów wcześniej zakończonych XXXIII Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, co uważam za wielką niesprawiedliwość.  

Cisza także wokół aukcji srebrnego medalu olimpijskiego Klaudii Zwolińskiej. Polska kajakarka górska okazała wielkie serce, oddając swój medal na aukcję charytatywną. Gest nieczęsty wśród sportowców, ale na szczęście dla obdarowanych - zdarza się. Na przykład Dawid Tomala, chodziarz, złoty medalista olimpijski z Tokio ( 2021) również zdobył się na ten szlachetny gest, a pieniądze z aukcji przeznaczył na leczenie dwunastoletniego Kacpra z Żor oraz podopiecznych fundacji "Tomali Zwycięzcy". Medal zlicytował wówczas Robert Lewandowski za 280 tysięcy złotych. Co więcej oddał go Dawidowi. Wydaje się, że być może srebrna medalistka Klaudia i złoty medalista Dawid  wiedzą coś o czym nie wiedzą inni. Na przykład, że: „ Serce ma swoje racje, których rozum nie zna”- co tłumaczył Blaise Pascal, czy też: „Weseli się serce, gdy daje i sobą dzieli”- co wiedział i doświadczał wiele razy Leopold Staff. Medal kajakarki można licytować do 16 września. Uzyskana kwota będzie przekazana chorym na mukowiscydozę. Klaudia powiedziała, że mimo, iż „ Ten medal jest dla mnie właściwie bezcenny, bo to symbol ciężkiej pracy i szczyt marzeń sportowych” to „ Uznałam, że chcę ten medal przekazać właśnie tym, którzy przez całe swoje życie od narodzin muszą bardzo ciężko pracować na każdy swój oddech” To z myślą o takich ludziach, wybrałam dzisiejsze motto. Bo dla chorych na mukowiscydozę, których nie stać na leczenie to Klaudia, podobnie jak Dawid dla Kacpra i podopiecznych swojej fundacji są z pewnością całym światem.

Sprawdziłam wynik aukcji srebra olimpijskiego na dziś. Jest 13. osób licytujących, a kwota wynosi czterdzieści tysięcy. Kto da więcej?

„ Są ludzie, którzy rozsiewają światło. I są ludzie, którzy wszystko zaciemniają”- twierdził Phil Bosmans. Dawid Tomala, Robert Lewandowski ( zważywszy na wykup medalu i zwrot Tomali) oraz Klaudia i trzynaście ( na dziś) osób licytujących srebrny medal to ci, którzy rozsiewają światło.

Niestety znakiem naszych czasów jest wszechobecność medialna tych, którzy wszystko zaciemniają, w czym duża „zasługa” dziennikarzy.

Znakiem naszych czasów jest też wzbudzanie lęku samymi tytułami, jakie nadają artykułom dziennikarze internetowi. Oczywiście można ich nie czytać i poprzestać na tytułach- co przyznam, że robię z upodobaniem – ale można też przeczytać choć z pewnością humoru nam to nie poprawi. „ Można się nie przejmować, można mieć dobry apetyt, […] ale skąd czerpać dobry humor?” – zastanawiał się swego czasu Kazimierz Krukowski i odpowiadał: „ Z życia. Z tego co się wokół dzieje. Zapewne życie częstokroć niewiele daje chwil wesołych, ale właśnie dlatego tym skrzętniej szukać w każdej sytuacji choćby iskierki humoru” Zgadzam się. Co prawda nie jest to łatwe, przeciwnie to trudna sztuka zarezerwowana wyłącznie dla ludzi z poczuciem humoru. Na przykład, czy jest jakaś dobra strona życia w biedzie? Jest. Wskazał ją Alfons Allais, mówiąc: „Dobrą stroną życia w biedzie jest to, że nie trzeba się bać złodziei.” 

A co jest dobrego w bezsenności? Ha, „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mniej się wyśpisz, więcej wymyślisz” – twierdził Marian Hemar.

Wojciech Zimiński podaje z kolei przykład, że choć trudno ( a nie mówiłam?) to jednak można znaleźć optymistyczną stronę pesymistycznej sytuacji i podaje taki przykład: „ Restauracja. Klient wzywa kelnera. – Te ostrygi są bardzo małe. – Istotnie. Ma pan rację. – Wygląda na to, że również są nieświeże. – Więc chyba lepiej, że są małe.”

I lepiej też szukać w każdej sytuacji choćby iskierki humoru, niż czytać artykuły wzbudzające bezpodstawny lęk i trwogę, czy też o ludziach, którzy wszystko zaciemniają.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

We wrześniu jedni rozpoczynają naukę:

Nauczycielka dała dzieciom zadanie do rozwiązania: - W domku jest 7 krasnoludków, 7 kefirków i 6 ogórków. Moje pytanie brzmi: czego nie dostanie jeden z krasnoludków?  Jeden z dzieciaczków po długim namyśle odpowiedział:                                       – Biegunki, proszę pani! 

 Inni już szkołę ukończyli: 

 – Dzień dobry, sąsiadko! Słyszałam, że pani syn ukończył szkołę. Czym teraz się zajmuje? Pracuje? – Jest dyspozytorem telewizji. – A na czym to polega?       – Siedzi przed telewizorem z pilotem i co chwila zmienia programy.                                                                                                                                  


Czwartek, Sierpień 22, 2024, 19:52 | Brak komentarzy »

20.08.24

„ Istnieje ten piękny świat, kąpię się w nim i to mnie odświeża.”-  Katherine Mansfield (1888 – 1923)

Jeszcze tylko najbliższy weekend w pełni sierpniowy. Następny już tylko w połowie ponieważ sierpień dzieli go ze swoim najbliższym sąsiadem z kalendarza. Tymczasem patrzę codziennie w kalendarz – inaczej się nie da skoro powiesiłam go na ścianie w takim miejscu – i nadziwić się nie mogę jak ten czas szaleńczo pędzi. Choć niekiedy to znowu rozpaczliwie się wlecze. Każdy z pewnością ma w tej materii własne doświadczenia.

A propos czasu to może – jak radził William Hazlitt  „ zwracać uwagę na czas tylko wtedy, gdy przynosi nam coś dobrego, śledzić tylko uśmiechy, a nie dostrzegać kosych spojrzeń losu, życie nasze układać z jasnych i miłych chwil, zwracać się zawsze ku słonecznej stronie spraw i pozwolić, by reszta wyśliznęła się z naszej wyobraźni, niespostrzeżona i zapomniana” Innymi słowy odmierzać czas tak jak zegary słoneczne tj. tylko w godzinach słonecznych. Trudna to sztuka, wiem, ale co nam szkodzi spróbować.

Z kolei Agnieszka Osiecka proponuje jednak rozprawić się z tymi „ kosymi spojrzeniami losu”. W jaki sposób? Otóż: „ Zamiast łączyć jedno z drugim - / noc niedobrą i zły dzień - / lepiej tańczyć boogie -woogie, czarne myśli wyciąć w pień. / …/ Zamiast opętaną głową / bez ustanku bić o mur, / lepiej płynąć z bossa novą, / na południe, hen, do chmur.”  Też warto spróbować. Zwłaszcza jak ktoś lubi tańczyć.

Nawiązując do dzisiejszego motta i słów nowozelandzkiej pisarki, to świat jest istotnie piękny. Z wyjątkiem tego, który kreują media: „Są dni, że aż nie chce się wyjść spod pierzyny, /By spotkać się z aurą i resztą. /Nastawiasz radyjko, lecz słuchać się nie da, / Bo w mediach jak zwykle złowieszczą.” – napisała Magdalena Czapińska. Poetka i autorka tekstów piosenek dalej podpowiada co robić w tej sytuacji. Otóż radzi tak: „ Pogodę trzeba mieć w sobie / Prywatną pogodę wewnętrzną, /I włączać ją sobie jak światło, / Gdy chmury i bzdury się piętrzą./ Uśmiechnij się gdzieś tam, w środku, / I wymuś na sobie optymizm, /A zaraz poczujesz jak moc złudną traci / Meteo-determinizm./…/  I to dopiero sztuka.

Jeśli ktoś zadaje sobie pytanie czy świat mógłby być lepszy, to Jan Sztaudynger odpowiedział na nie tak: „ Świat może i byłby lepszy, / Ale zawsze któś cóś przepieprzy. / Świat może byłby wedle mojej woli, / Lecz zawsze któś cóś przesoli, / Świat może byłby taki, jak się godzi, /Lecz zawsze któś cóś przesłodzi”. Mimo, że we wrześniu minie 54 lata od śmierci Mistrza fraszki, to jakże znajomo brzmią jego słowa. Co więcej - moim zdaniem - tych fraszkowych  „któsiów” to dziś na przysłowiowe pęczki można by liczyć.

No to jeszcze wspomnę o Marku Grechucie i jego piosence „ Świecie nasz”, w której śpiewał min. tak: „ Świecie nasz - daj nam, /Daj nam wreszcie zgodę,/ Spokój daj - zgubę weź,/ Zabierz ją, odprowadź. / Świecie nasz /-Daj nam radość, której tak szukamy!” i dalej: „ Świecie nasz - Daj otworzyć wszystkie ciężkie bramy!/  Daj pokonać każdy lęk! /Daj nam radość blasku i odmiany! /Daj nam cień wysokich traw!/ Daj zagubić się wśród drzew poszumu!/ Daj nam siłę krzyku, śpiewu, tłumu!/Daj nam wiele jasnych dni!” a i to nie wszystkie daj. Hm…Myślę sobie czy nie za dużo tego jednostronnego daj, daj, daj? I przychodzi mi do głowy jeszcze jedno pytanie: Co człowiek daje światu?  Ech….

Chcę zakończyć weselej więc pora na dowcipkowanie. Lato trwa, sezon urlopowy również, choć niektórzy już po. Ale wciąż są nowi ochotnicy do zwiedzania pięknego świata.                                                                                                                    – Pan jedziesz do Afryki? Tam potrafi być 50 stopni w cieniu.                                              

 – A kto powiedział, że ja muszę siedzieć w cieniu?

I   jeszcze:                                                                                                                             

– Mamo, kup mi lody! – Nie, Wojtusiu.– Mamo, mamo, kup mi lody! – Powiedziałam już, że nie! – Kup mi lody, bo inaczej przez cały spacer będę do ciebie mówił „babciu”. 

A propos babci:

Babcia ogląda wakacyjne zdjęcia wnuczki znad morza:

– Ech, gdybym ja w młodości mogła nosić taki strój kąpielowy, to miałabyś takiego dziadka, że ho, ho…


Wtorek, Lipiec 23, 2024, 19:51 | Brak komentarzy »

18.07.24

„ Słońce to największy skarb naszej planety.”- Wisława Szymborska ( 1923 – 2012)

Wygląda na to, że tegoroczny lipiec będzie jeszcze cieplejszy niż ubiegłoroczny. Czy jest to powód do radości? Niekoniecznie. Ekstremalne upały jak wiadomo wykańczają nasz organizm, co nie jest bynajmniej wesołe. Nie mniej cieszą się na przykład urlopowicze. A producenci lodów to chyba cieszą się jeszcze bardziej. O tak, zimne lody dla ochłody, to jest myśl. Można na lody zaprowadzić się samemu albo pozwolić by zrobił to ktoś. Wanda Chotomska wiedziała kto na lody może zaprowadzić dzieci: „ Dobrze z tatą iść,/ dobrze z tatą iść./ Teraz pewnie dla ochłody/ zaprowadzi nas na lody,/ zimne lody dla ochłody./ Zaprowadzi nas na lody - to jest myśl!” A ja myślę, że dobrze też z mamą, babcią i dziadkiem iść, oni też zaprowadzą dzieci na lody dla ochłody. Nie mówiąc o  odwróceniu ról, kiedy to starszych rodziców i dziadków zaprowadzą dorosłe dzieci bądź wnuki na lody dla ochłody – to jest myśl!

 Z kolei  Jonasz Kofta mawiał: „ Małe jasne to jest piwo, Duże jasne to jest słońce.” Zgadza się, z tym że na upał nawet małe jasne piwo jest niewskazane.

Co innego kawa. Oczywiście nie chodzi o to, że: „ Kawa/Się nadawa/Lecz gorzała/ Szybciej działa.”- jak tłumaczył Stanisław Barańczak, Ogdana Nasha.

Co to to nie! Chodzi o kawę mrożoną , najlepszy ponoć napój na upały. Pod warunkiem, że ktoś lubi kawę.

A jak ktoś nie lubi, to może sobie zaaplikować herbatę. Oczywiście  nie w tym rzecz, że „ Herbata/ Też zbrata/ Ale martini/ Szybciej to czyni.” – jak tłumaczył dalej Barańczak amerykańskiego poetę. Chodzi mi wyłącznie o gorącą herbatę z cytryną bądź miętą, która skutecznie ochłodzi ciało nawet podczas największych upałów.

No i soki. Z tym, że jeśli nawet „ Sok z pomarańczy/ Jest tańszy/ Lecz dolać wódki/ Są skutki.” to absolutnie nie w upał! Podkreślam jeszcze raz. Broń Boże żadnych napojów alkoholowych!   

Co innego sok pomidorowy. To jest to! W przeciwieństwie do Coli czy też Pepsi. W upał to już nie jest to.

Dobrze też jeść owoce. Tu wracam do pomarańczy, o smaku i zapachu której śpiewał zmarły 8 lipca wspaniały Tadeusz Woźniak. I to jak radośnie śpiewał. Tekst napisał  Bogdan Chorążuk, a muzykę do „ Smaku i zapachu pomarańczy” skomponował zmarły Artysta: „ Kto to pędzi tak przez miasto, / Komu w tych ulicach ciasno./ Biegnę gryząc pomarańczę, / Ziemia pod nogami tańczy./…/ Naokoło kipi życie / I ja mam się znakomicie./ Wszyscy niosą oczy jasne,/ Trotuary wprost za ciasne. /…/ Lubię kiedy jest sobota, / Gdy po wszystkich już kłopotach. / Lubię śpiewać, lubię tańczyć, / Lubię zapach pomarańczy.”

Wracając do upałów to niewątpliwie powodują, że częściej niż zwykle pogotowie wzywane jest do omdleń, zasłabnięć, udarów. A propos. „ Mąż podczas upałów: – Dzwoń po pogotowie, strasznie mi słabo! Żona: – Ja mam rozładowany telefon, mów szybko, jaki jest PIN do twojej komórki? Mąż: – Właściwie to już mi lepiej.”

Trawestując jedną z tysiąca nieuczesanych myśli Stanisława Jerzego Leca, która w oryginale brzmi: „ Przetrwać, przetrwać to życie, potem damy już sobie radę”, powiem tak: Przetrwać, przetrwać te upały, te ekstremalne temperatury, gwałtowne burze i wichury, grady i inne opady, potem damy już sobie radę.

Chociaż kto wie, jakie będzie lato za rok?

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

Spotyka się dwóch emerytów:

– Gdzie w tym roku spędzasz wakacje?

– Na RODOS

– ???

– Rodzinne Ogródki Działkowe Otoczone Siatką

 

Przed wyjazdem na urlop lekarz mówi do swoich pacjentów:

– Do widzenia, panie Kowalski, do widzenia, panie Nowak. A pana, panie Wiśniewski, żegnam.


Niedziela, Lipiec 7, 2024, 13:34 | Brak komentarzy »

6.07.24

„ Lato, lato, lato czeka / Razem z latem czeka rzeka / Razem z rzeką czeka las / A tam ciągle nie ma nas.” – Ludwik Jerzy Kern

Lato kojarzone jest przede wszystkim z wakacyjnymi wyjazdami. „ Podróżujemy szybciej, częściej, dalej,/ Choć zamiast wspomnień przywozimy slajdy. / Tu ja z jakimś facetem. / Tam chyba mój eks. / Tu wszyscy na golasa,/ więc gdzieś pewnie na plaży.” – napisała w jednym z wierszy Wisława Szymborska.

Czyżby właśnie o tej plaży śpiewał niezapomniany Zbigniew Wodecki: „ Jak co roku w Chałupach / gdy zaczyna się upał / słychać wielki szum / można spotkać golasa / jak na plaży w Mombassa / golców cały tłum”. A wraz z nim śpiewali wszyscy tekstylni.

Na plaży już od rana dzieje się: „ Rano jestem na plaży, / towarzystwo mam prima, / każdy dzielnie się smaży – / i rozmowa się trzyma”- opowiada Agnieszka Osiecka i dodaje: „ Przyjechałam taka smutna – / Sam rozumiesz, co i jak. / Lecz z pamięci mojej płótna, / Lato zmyło smutku szlak.

Z kolei wieczorem najlepsze są spacery dziką plażą, o czym pięknie śpiewa Stan Borys: „ Plaża, dzika plaża, morze dookoła.../ Z wysokiego brzegu wieczór mewy woła.../ Twarz przy twarzy, dłonie w dłoniach.../ Przytuleni, zamyśleni, zakochani / idą brzegiem ku jesieni.” Nic dodać nic ująć, chyba tylko jak to: „ Niewiele do szczęścia potrzeba : trochę piasku, morza, nieba…”- że użyję słów Jana Sztaudyngera.

No to teraz pora na góry. I na Góry Literatury, bo właśnie trwa największy Festiwal Literatury, którego organizatorem jest Fundacja Olgi Tokarczuk. I te prawdziwe. Miłośnikiem górskich wędrówek nie tylko podczas lata był Mieczysław Karłowicz:

 „ Oj, Góry nasze, góry! Leżąc tutaj na wonnej łączce, w cudowny dzień lipcowy, doznałem wrażenia tak obcego mieszkańcom równin ; nieograniczonej wolności”, i jeszcze: „ Tutaj wobec otaczających mnie gór, czułem się tak małym, takim pyłkiem, że opanowała mnie żądza dążenia do rzeczy wielkich i szlachetnych”

Gdzie jeszcze człowiek może naładować swoje wyczerpane akumulatory:

„ Błogosławione niech będą morza, góry wysokie i wielkie pustynie, albowiem one są źródłem siły”- podpowiadał Mariusz Zaruski.

Są też jeziora i zatopione w nich: „ Augustowskie noce / Nad brzegami drzemiące, / Noce parne, gorące, / Osłonięte przez mgłę. /Augustowskie noce / Zatopione w jeziorach, / Niepoznane do wczoraj - / Odnalazły dziś mnie.”- śpiewała z kolei wspaniała Maria Koterbska.

Natomiast dla wszystkich miłośników sportu tegoroczne lato jest wyjątkowe. Trwa piłkarskie EURO, a pod koniec lipca początek Igrzysk XXXIII Olimpiady w Paryżu.

Udział Polaków na EURO i tym razem był ograniczony do fazy grupowej. Jeden z komentatorów podsumował to tak: „Styl nie jest ważny, ważne są wyniki. Tych nie mamy. Ale za to mamy styl. I to jest najważniejsze”.

Wyszło na to, że pan komentator słyszał, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele.

Przypomnę zatem, że w 1894 roku w Atenach „dzwonił” sam baron de Coubertin, kiedy przedstawiał w towarzystwie literackim Parnas swoją wizję Olimpiady. Powiedział wówczas, że: „ W Igrzyskach Olimpijskich najważniejszy jest udział, nie zwycięstwo, ponieważ w życiu to nie wygrywanie jest najważniejsze, tylko walka”. Ale kto dziś pamięta o tej idei?

Uśmiechnij się! (mimo wszystko)

- Czy może mnie pan przeprowadzić przez ulicę? – zwróciła się babcia do młodego człowieka

- Chętnie – odpowiedział młody człowiek

- To czemu nie idziemy? -zapytała po chwili babcia

- Bo jest czerwone światło

- Ale na zielonym ja i sama przejdę!

 


Niedziela, Czerwiec 9, 2024, 20:25 | Brak komentarzy »

9.06.24

„ Porada jak pocałunek nic nie kosztuje, a przyjemnie jej udzielać” -  George Bernard Shaw (1856-1950)

Dziś będzie o dobrych radach, które mają nawet swoje święto w kalendarzu. Tak, 13. czerwca jest Świętem Dobrych Rad. Wydaje się, że chętniej rad udzielamy niż je przyjmujemy. Dlaczego? Jedną z odpowiedzi jest moim zdaniem dzisiejsze motto. Chociaż z tym pocałunkiem to na dwoje babka wróżyła. A co jak nas pocałuje …złodziej? Artur Maria Swinarski radzi wówczas: „ Przed złodziejem nie uchowasz / nawet własnej gęby. / Gdy cię złodziej pocałował, / przelicz wszystkie zęby”

Natomiast nawet najlepsze rady nie pomagają tenisistkom mierzącym się z Igą Świątek, która po raz czwarty wygrała Rolanda – Garrosa. Każda z sześciu, które - z wyjątkiem Osaki - łatwo i szybko pokonywała w dwóch setach nasza tenisistka, z pewnością usłyszała wiele dobrych rad od swojego sztabu szkoleniowego. Być może któraś z pokonanych usłyszała nawet radę Novalisa: „ Kiedy zobaczysz olbrzyma, sprawdź najpierw, jak wysoko stoi słońce i przekonaj się, czy to czasem nie jest tylko cień”. Owszem ta rada działa w wielu przypadkach, ale nie na korcie, kiedy gra Iga. Dlaczego? Bo Iga Świątek, światowa „ jedynka” to rzeczywisty olbrzym tenisa kobiecego, a wszystkie pozostałe tenisistki są jak na razie przy jej grze cieniem.

Wkrótce koniec roku i wakacje oraz urlopy. Czy będą wymarzone? Pewnie dla jednych tak, dla drugich bynajmniej. A propos marzeń to podpowiadam za Mieczysławem Rolnickim: „ Nie wystarczy życzyć: „ Oby spełniły się twoje marzenia”, ale koniecznie dodaj: „ i abyś po ich spełnieniu był zadowolony”

 „ Dwie babcie rozmawiają. Jedna mówi: - Wczoraj w telewizji widziałam Brigitte Bardot. Pamiętasz, jak my chciały wyglądać tak jak ona? Nasze marzenia się spełniły!” Czy spełnienie marzenia przyniosło też zadowolenie obu fikcyjnym babciom, tego niestety nigdy się nie dowiemy. Z wyjątkiem prawdziwych babć, które o tym samym marzyły.

Przed latem z pewnością zwiększa się zainteresowanie sposobami na schudnięcie. Wiadomo z jakiego powodu. U dietetyka: „ – Co mam zrobić, żeby do lata mieć płaski brzuch? – Proszę namalować sobie pępek na plecach.”                                                                     

„ Najlepszym środkiem na schudnięcie jest 2 kilo zwykłego grochu. Wysypuje się go codziennie przez okno, a potem zbiega na ulicę i zbiera.” – radził Lucjan Kydryński. Rada owszem skuteczna pod warunkiem, że mieszkamy co najmniej na czwartym piętrze i wyżej, ale bez windy.

Na lato nie tylko cieszą się ludzie, ale i …muchy. Walka z nimi jest trudna bo otwarte okna i drzwi latem to dla nich zaproszenie do środka. A co jeśli wlecą do nosa? „ Posiadającym muchy w nosie dam radę: zakładajcie tam maleńkie muchołapki.”- radził Mieczysław Michał Szargan, który też doradzał na okoliczność nie tylko spotkań wakacyjnych: „ Dobra rada – nie głaszcz gada.”

Niezależnie od pory roku rodzice lubią dawać rady dzieciom. Na przykład: „ Synu, jeśli naprawdę chcesz czegoś w tym życiu, musisz na to zapracować. Teraz cicho! Zaraz ogłoszą numery loterii.” -  rada autorstwa amerykańskiego pisarza i twórcy filmów animowanych Matta Groeninga.

Dobrze być otwartym na rady innych. Na przykład rodzice dla własnego dobra powinni otworzyć się na radę amerykańskiej aktorki Phyllis Diller: „ Zawsze bądź miły dla swoich dzieci, ponieważ to one wybiorą twój dom spokojnej starości.” Choć co do otwartości to Groucho Marx radził: „ Bądźcie otwarci, ale nie na tyle, żeby wasze mózgi wypadły.”

Wisława Szymborska też dawała dobre rady.  Na przykład: „ Oszczędzając wstydu damie  / lepiej cicho siedź, ty chamie.” Rada tym cenniejsza, że niestety przewaga tych drugich nad tymi pierwszymi rośnie w zastraszającym tempie. Taki to znak naszych czasów.

A jak bardzo rady lekarzy bierzemy sobie do serca? „ Lekarz powiedział mi, żebym uważał na to, co piję. Teraz piję przed lustrem.”- zwierzył się amerykański komik Rodney Dangerfield

I ostania już dziś rada na każdy czas i dla każdego:

„ Zawsze warto / Rzec durniowi, że jest durniem. / Nawet gdy / Asekuruje się odgórnie. / Zawsze warto / Czasem wiedzieć, co się myśli, / I powiedzieć / To, nim wszyscy z sali wyszli./…/ Zawsze warto, / Żeby kiedyś nie mieć kaca, / Zrobić coś / Co się być może / nie opłaca!” – radził Jonasz Kofta

Uśmiechnij się ! ( mimo wszystko)

Co jeszcze radzą nam lekarze?

Powiedziałem lekarzowi, że złamałem nogę w dwóch miejscach. Powiedział mi, żebym przestał chodzić do tych miejsc." -  Henny Youngman

 - Panie doktorze, ja w nocy tak chrapię, że mnie własne chrapanie budzi. Co robić?

- Śpij pan w innym pokoju.


          
 

 
 
 
(c)2021, All Rights Reserved
Liczba odwiedzin: 694