Blog autorski
Jolanty Szwalbe

Sobota, Lipiec 10, 2021, 22:59

8.07.21

„ Chodzenie to mój narkotyk, chodzeniem zabijam zgryzoty” – Tadeusz Konwicki

Każda pora roku jest dobra na chodzenie, ale lato wydaje się szczególnie uśmiechać do wszystkich chodziarzy. Należał do nich znany ze swych spacerów po Warszawie autor dzisiejszego motta. Wspaniałymi chodziarzami byli/ są również pozostali autorzy dzisiejszych passusów, jak i anonimowi mieszkańcy Peru czy Abchazji. Co do mnie, to oczywiście lubię chodzenie i spacery, ale daleko mi do nazwania się wspaniałą chodziarką.

Niemały udział w wyznaniu wybitnego pisarza Tadeusza Konwickiego miał prof. Wojciech Noszczyk, znany chirurg, który powiedział autorowi „ Kalendarza i klepsydry”, że TYLE ŻYCIA, ILE CHODZENIA. Tadeusz Konwicki, kiedy został sam (wcześniej zmarła żona Danuta, córka Ania i przyjaciel Gustaw), spacerował codziennie, zawsze tą samą trasa i o tej samej porze. Ostatnie zaś pięć lat życia przeżył wraz z drugą córką Marią, która specjalnie wróciła po trzydziestu latach emigracji ze Stanów, by zaopiekować się ojcem. Razem więc przemierzali jego słynną trasę spacerową po Warszawie. Maria Konwicka opisuje ją w swojej wspomnieniowej książce „ Byli sobie raz”: „ Lubiłam trasę wzdłuż Foksal, ojciec wolał iść przez skrzyżowanie Nowego Światu z Alejami Jerozolimskimi, przy wysepce ze sztuczną palmą. Po przejściu na drugą stronę ulicy zatrzymywał się i oglądał do tyłu, żeby ogarnąć wzrokiem całą długość alei” A propos prof. Noszczyka, który w tym roku kończy osiemdziesiąt sześć lat, poza chirurgią, historią i piłką nożną, jego pasją - jak łatwo się domyśleć - jest również codzienny spacer.

Z kolei spacery z matką, choć nie codzienne, zainspirowały Vivian Gornick do napisania autobiografii w stylu „ dziennikarstwa osobistego”, dzięki której ma dziś w Ameryce status literackiej gwiazdy. W „ Przywiązaniach” wyznaje, że nie miała dobrych relacji z matką, a „ mimo to bez końca włóczymy się razem po ulicach Nowego Jorku. […] Miasto to nasz żywioł. Obie na co dzień miewamy przygody z kierowcami autobusów, bezdomnymi kobietami, bileterami i ulicznymi wariatami. Chodzenie wydobywa z nas to, co najlepsze. Ja mam 45 lat, mama 77. Zachowała silne i zdrowe ciało. Bez trudu przemierza ze mną  wyspę wzdłuż i wszerz.”  O ile Maria Konwicka rozmawiała podczas wspólnych spacerów ze słynnym ojcem o niewesołych wydarzeniach dnia, to Vivian ze swoją matką wręcz przeciwnie: „ Najmilej spędzamy czas na rozmowach o przeszłości”.  Matka Vivian nie znosiła teraźniejszości, ale „gdy tylko teraźniejszość staje się przeszłością, mama z miejsca się w niej zakochuje”

 „ Chodź dla zdrowia, chodź dla szczęścia”- przekonywał Karol Dickens, choć jak pokazuje życie angielskiego pisarza, nie zawsze tak jest. Kiedy bowiem Dickensa dopadł kiedyś okres bezsenności, w trakcie którego przez parę nocy, między pół do pierwszej a pół do piątej rano, chodził po ulicach Londynu, nie czuł się ani zdrowo, ani szczęśliwie. „Szukał pociechy, ale napotykał wyłącznie pijaków, złodziei, deszcz, cienie, ciszę i skłębione chmury […]”- napisała w eseju „ Z życia sów”,  Anne Fadiman.

Chodzenie jest dla człowieka najlepszym lekarstwem- głosił z kolei Hipokrates, a słowa „ ojca medycyny” potwierdzają w stu procentach Vilcabambianie z Peru i Abchazjanie na Kaukazie.

„We współczesnym świecie, kiedy ktoś źle się czuje, często mówi się, żeby „ się nie przemęczał”, żeby położył się do łóżka i odpoczął. Natomiast w Vilcabambie i Abchazji ludzie przeżywający stany „ melancholijne” zwykle stają się aktywniejsi i więcej czasu spędzają z innymi. Zamiast się izolować i być biernymi, przemierzają długą drogę, by cieszyć się odwiedzinami u innych”- napisał w „ Zdrowych stulatkach” John Robbins.  Dlatego na przykład w Vilcabambie mówi się, że każdy ma dwóch lekarzy – lewą nogę i prawą nogę.

A propos nóg, to Magdalena Samozwaniec wierzyła, że „ póty się nie jest naprawdę starym, póki nasze nogi, ta poczciwa para wysłużonych koni pociągowych, nas sprawnie wożą”.

Uśmiechnij się! ( mimo wszystko)

Jeszcze raz Maria Konwicka o swym ojcu Tadeuszu w „ Byli sobie raz”:

„ Szukał towarzystwa kobiet. Ja żyję tylko dzięki kobietom, powtarzał w kółko. Na spacerach do parku Saskiego kazał mi się zachwycać klombami otaczającymi fontannę, podkreślając, że to kobiety sadzą te kwiaty, one o nie dbają. Kiedyś idziemy, a tam właśnie nowe klomby sadzą…mężczyźni. Udaliśmy, że tego nie widzimy.”

                                                                           


Danuta napisał(a):
Niedziela, Lipiec 11, 2021, 00:19
"Tyle życia, ile chodzenia" - super! Chyba będę długo żyła, bo dużo chodzę. Uwielbiam chodzenie, szczególnie nordic walking. Miesięcznie przechodzę 70 - 90 km. Czasem mniej,ale wtedy wiadomo, że albo pogoda wyjątkowo kapryśna albo moje zdrowie. Cudownie Pani pisze wszystkie teksty! Uwielbiam je czytać pani Jolu. Wszystkie takie "życiowe" dające do myślenia, do zastanowienia się i takie pokrzepiające. A chodzenie jest rzeczywiście samym zdrowiem, tak jak pisał Karol Dickens, i którego słowa są tu zacytowane. "Chodź dla zdrowia, chodź dla szczęścia" CHODZĘ i cieszę się życiem. Warto!
(*) Pola obowiązkowe
          
 

 
 
 
(c)2021, All Rights Reserved
Liczba odwiedzin: 9860