5.05.23
„ Mój pomysł na ćwiczenia to dobre, energiczne siedzenie”. Phyllis Diller (1917-2012)
A propos siedzenia. Ksiądz Józef Tischner lubił przywoływać następujący dialog: - Co robicie, baco, jak mocie cas? – Siedzę i myśle. – A jak ni mocie casu? – A to ino siedzę.
Za nami wyjątkowo długa majówka. Mniemam, że nie brakowało tych spośród nas, którzy jak ów baca siedzieli i myśleli. Ale i tych, którzy gdzieś wyjechali, coś obejrzeli i odkryli, czymś się zachwycili, czegoś spróbowali, z kimś się spotkali. To temat rzeka, do której nie będę wchodziła. Zwłaszcza, że nie umiem pływać. No, chyba że „ po warszawsku” jak się mawiało w czasach kryształowej wody w rzekach.
Co do odkryć to przyznam, że i ja mam swoje odkrycia majówkowe. Dokonałam ich nomen omen siedząc. Ale nie „ ino siedząc”, co oznaczałoby, że nie miałam „ casu”, bo jednak jeszcze czytałam. I tak: „ Schubert nigdy nie widział morza, a jednak żaden muzyk, malarz lub poeta, oprócz Homera, nie dał nam równie silnie odczuć jego spokojnego piękna, tajemniczości i potężnego gniewu jak on.”- wyczytałam w „Księdze z San Michaele”. Co więcej: „ Nie zaznał nigdy miłości kobiety, a przecież w jego „Małgorzacie przy kołowrotku” brzmi rozdzierający krzyk namiętności[…] Nie ma słodszej pieśni miłosnej niż jego Serenada” I wreszcie najbardziej zdumiewające odkrycie: „Ten, który pisał i tworzył muzykę, nie posiadał nawet fortepianu!"
Odkryłam też autorkę dzisiejszego motta, amerykańską humorystkę, jedną z pierwszych kobiet komików, Phyllis Diller, o której pojęcia nie miałam. Dożyła 95 lat, pozostawiła po sobie między innymi - 50 tysięcy dowcipów!, które opowiadała w pierwszych telewizyjnych stand-upach jako gospodyni domowa, którą faktycznie była, do tego z pięciorgiem dzieci i niepracującym mężem. Pozostawiła też niezliczoną ilość strojów scenicznych, kilkanaście książek ( niestety nie ma polskich wydań) i kilkadziesiąt ról filmowych. Ale do rzeczy.
Phyllis Diller uważała, że „ Jeśli nie masz zmarszczek, nie śmiałaś się wystarczająco.” Uwielbiała chodzić do… lekarza, tłumacząc to tak: „Gdzie indziej mężczyzna spojrzałby na mnie i powiedział: „Proszę się rozebrać” A gdy lekarz już obejrzał jej ciało: „ Zapytałam: Czy jest jakaś nadzieja? Odpowiedział: Tak. Reinkarnacja.” Z kolei kiedy zapytała fryzjera, w czym jej będzie do twarzy, usłyszała, że w kasku piłkarskim Los Angeles Rams. Mawiała też: „Wiesz, co sprawia, że jestem pokorna? Lustro!” i przyznawała: "Im jestem starsza, tym zabawniejsza się staję". Dlaczego? Bo co do jednego nie miała wątpliwości, że: „Uśmiech to krzywa, która wszystko prostuje.” Cudnie.
Dzisiejsze motto według Phillis Diller przypomniało mi inny pomysł, jaki miała wciąż aktywna i najstarsza dziś na świecie, bo 97. letnia gimnastyczka, Johanna Quaas. O ile w przypadku amerykańskiej humorystki możemy się jedynie domyślać do kogo adresuje swój pomysł ( zmęczone gospodynie domowe?), to niemiecka gimnastyczka już lata temu mówiła wprost: „ Dla tych, którzy są leniwi i nie chce im się ruszać na stojąco, najchętniej opracowałabym „ łóżkową gimnastykę”. Pod kołdrą też można ćwiczyć – napinać brzuch, poruszać stopami, napinać ramiona, palce.” Moim zdaniem to jeszcze nie wszystko, jako że katalog „ łóżkowej gimnastyki” ( nie tylko dla leniwych) wydaje się niewyczerpany.
Tak czy siak majówka za nami. Przed nami zaś codzienność i mozolne pchanie taczki życia, które na szczęście zawsze można urozmaicić … ćwiczeniami. Oczywiście według własnych upodobań.
UŚMIECHNIJ SIĘ! ( mimo wszystko)
Szkot zwraca się do syna, któremu kupił nowe buty:
- Oszczędzaj je!
- Ale jak?
- Rób większe kroki!
i jeszcze:
- Panie doktorze, czy ja wyzdrowieję?
- A wie pan, sam jestem ciekaw!