4.02.24
„ Nie wszędzie, to jeszcze nie znaczy nigdzie. Nie zawsze, to jeszcze nie znaczy: już nigdy. Z tego, że nie teraz i nie tutaj, jeszcze nie wynika, że nie kiedy indziej i nie w innym miejscu. Cierpliwości” - Sławomir Mrożek (1930 – 2013)
I właśnie o cierpliwości chcę dziś napisać co nieco. Choć z drugiej strony kusi mnie, by odnieść się co nieco do uniwersalnej refleksji zawartej w motcie z Mrożka. Choćby, że nie wszędzie… tylko zło i diabeł i głupota. Owszem „zło jest bardziej energiczne, potrafi działać z szybkością błyskawicy, jak blitzkrieg, dobro natomiast w przedziwny sposób lubi zwlekać. W wielu przypadkach ta fatalna dysproporcja przynosi straty nie dające się nigdy odrobić” – a to Adam Zagajewski. I myślę sobie, że tych przypadków aż nadto na dzisiejszej światowej ale i krajowej scenie. Na szczęście istnieje Dobro! I wraca!
„ Ale dobro wraca, spokojnie, niespiesznie, jak ci flegmatyczni, elegancko odziani, palący fajkę dżentelmeni-detektywi w staroświeckich powieściach kryminalnych, którzy pojawiali się na miejscu zbrodni nazajutrz po jej popełnieniu”- to dalej Zagajewski. A w mojej głowie pojawia się pytanie: czy Dobro nie mogłoby co nieco przyspieszyć?
„ Niestety, wraca zbyt wolno, tak jakby nie chciało pamiętać, że my jesteśmy tragicznie uwikłani w czas, że mamy bardzo mało czasu” – wciąż Zagajewski. Brakuje nam też czasami cierpliwości. Taki spektakl z dżentelmenami- detektywami tylko nie koniecznie palącymi fajki, którzy przybyli na miejsca przestępstw popełnianych z pełną świadomością przez ostatnie lata, rozgrywa się aktualnie na scenie krajowej. Każdy może go śledzić „ na żywo” na ekranie telewizora, a niekiedy i w kinie. Prawdą a Bogiem wymaga to sporej cierpliwości, żeby nie spasować w trosce… o własne zdrowie. Jednak cierpliwość potrzebna jest przede wszystkim detektywom - dżentelmenom. Oni nie mogą spasować.
„ Geniusz to wieczna cierpliwość” – powiedział genialny rzeźbiarz i malarz Michał Anioł. Jego dzieła są najlepszym dowodem na geniusz Mistrza. Cztery lata zajęły mu freski w Kaplicy Sykstyńskiej, osiem lat Sąd Ostateczny, że wymienię jedynie te dwa.
Z kolei „ Humor i cierpliwość to dwa wielbłądy, na których przemierzyć można wszystkie pustynie” – twierdził Phil Bosmans. A propos.
Perski poeta Rumi, opowiada w swojej Masnawi historię człowieka okropnej brzydoty, który szedł pieszo przez pustynię. „ Zobaczył, że coś błyszczy w piasku. Był to kawałek lustra. Schylił się, chwycił ten kawałek lustra i przyjrzał się mu. A nigdy przedtem lustra nie widział. – Co za okropność! – zawołał. – Nic dziwnego, że ktoś to wyrzucił, gdzie popadło! Odrzucił lustro w piasek i szedł dalej.” No cóż, z tego nie wynika, że skoro nie teraz i nie na pustyni to nie kiedy indziej i nie w innym miejscu człowiek ów nie rozpozna się w lustrze.
Z kolei zaglądam do autobiografii Stefana Friedmanna, który napisał: „ Kiedy się czasem obserwuję przy goleniu albo w garderobie teatralnej w lustrze – to co widzę? Faceta, który się nie nudzi. Jak to robię? Po prostu taki się urodziłem. Nie umiem się nudzić. Umiem się nie nudzić.” Szczęściarz. A propos.
Kazimierz Rudzki zauważył, że „ ostatnie statystyki wykazują na świecie wyraźne nadwyżki smutku przy automatycznym deficycie - radości… Ale humor cierpi nie tylko z powodu przewagi – smutku… Jest jeszcze nuda… I dlatego bardzo proszę nie wierzyć różnym oficjalnym nudziarzom, że bez nudy nie ma radości życia… Nic podobnego! Jedno jest pewne, że ciężkie bywa życie z nudą, natomiast absolutnie niemożliwe bez – humoru.”
Co zaś do powrotu Dobra miejmy nadzieję, że choć „niespiesznie jak pielgrzym” za to „ nieuchronnie jak świt” w końcu pojawi się wszędzie tam, gdzie jest cierpliwie wyczekiwane.
Uśmiechnij się ! ( mimo wszystko)
Ojcowie pustyni czyli pierwsi mnisi chrześcijańscy, którzy od końca III wieku prowadzili życie samotne albo w niewielkich zgromadzeniach na pustyniach egipskich i nie tylko znani są z mądrych sentencji i oczywiście humoru.
Pewien starzec łowił ryby na brzegu Morza Czerwonego, gdy podchodzi do niego jakiś wędrowiec.
- Dużo ryb złowiłeś, bracie? - spytał zaciekawiony.
- Jeśli złowię tę, co bierze teraz, a potem jeszcze dwie, to razem będę miał trzy.
I jeszcze Kazimierz Rudzki we wspomnieniu Zygmunta Kałużyńskiego:
„ Nieżyjący już Kazimierz Rudzki, który był moim kolegą szkolnym, powiedział mi, w owym tonie fałszywie ojcowskim, który zdobył mu sławę jako konferansjerowi i którego używał również na co dzień: „Zygmusiu, mówią o tobie, że jesteś brudny”. „Niesłusznie – odpowiadam mu na to – co prawda jestem zaniedbany w ubraniu, ale myję się i również się kąpię” (co jest prawdą). Na to Rudzki przyjrzał mi się powtórnie z wyrazem przygnębionej troski, który stanowił jego copyright, i stwierdził: „Może powinieneś zmieniać wodę”.